Całkiem niedawno temu pisałem o Ubuntu & Kubuntu 9.04 i o tym, że dystrybucja ta (wydania tej dystrybucji) bardzo mnie zaskoczyła – pozytywnie oczywiście! Przez krótki okres czasu miałem na dysku Ubuntu, głównie z racji tego, że program partycjonujący mi się przydał do wydzielenia miejsca (to po 1), więc korzystając już z załadowanego LiveCD postanowiłem zainstalować system (to po 2 – korzystając z okazji ;) ).
Ubuntu
Nie miałem praktycznie żadnych zgrzytów z Ubuntu, instalacja bezbolesna, wszystko działa, jak to bywało w dystrybucjach starszych od 8.10, poza tym o dziwo zniknął problem z artafaktami nagłówków okien z włączonym Compizem i Metacity. Jest też jedna zmiana, którą zauważył jeden z gości tego bloga i umieścił swą uwagę w komentarzu – przyznam szczerze, że nie zauważyłem tej różnicy nawet, ale to może przez to, że korzystam z Windowsa na co dzień?! Generalnie w wydaniu tym sporo zmian na lepsze (jak dla mnie oczywiście, w odniesieniu do poprzedniej wersji, o której pisałem Ubuntu 8.10 – szybkie (po)żegnanie). Z zauważonych zmian mogę wymienić:
- Naprawiony NetworkManager. Konfigurując ręcznie połączenie wreszcie wszystko działa, tak jak powinno i nie łączy przez kilka minut z eth0 z DHCP, tylko wybiera moje połączenie, jako to domyślne administratora.
- Działa Bluetooth. Pewien nie jestem, ale zdaje się, że poprzednia wersja, jak i nowa posiadają Bluez, jako sterownik/program do zarządzania Bluetoothem. Jednak różnica w moim domniemaniu jest znacząca, bo w wersji 8.10 on nie działa, a w 9.04 działa znakomicie.
- Poprawa czcionek. Jak już pisałem wcześniej, co zauważył jeden z czytelników. Jak dla mnie… no pewnie zmiana jest, ja jej jednak nie dostrzegam.
- Szybkość. Jest zmiana szybkości włączania systemu i wyłączania, jest ona dostrzegalna. Nie jest to może zmiana, która znacząco odmieniła system, ale sprawia mi frajdę ;) .
- Zniknęły artefakty z dekoracji okien. Nowszy Xorg? Nie wiem. W 8.10, jak i w 9.04 korzystam ze sterowników Nvidii w wersji 180.xx, więc nie jest to winą sterowników graficznych.
Wciąż jednak uważam, że Ubuntu posiada zbyt wiele zbędnego dla mnie oprogramowania (bądź też korzystam z innych programów). Tym sposobem dochodzi się do wniosku, że Cannoncial powinien w końcu do Ubuntu wprowadzić instalator, dzięki któremu będzie możliwość wyboru programów, które chcemy mieć zainstalowane.
Kubuntu
Pisałem o tym, że ze zwolennika Gnoma stałem się fanem KDE, czemu? Cholera wie czemu. Spodobał mi się bardziej? Jest lżejszy? Nie mogę tłumaczyć, że jest lżejszy, momentami działa gorzej od Gnoma, prawdą jest na pewno, że wersja 4.2 jest estetyczniejsza. Aczkolwiek mogę zwalić również to na fakt, iż „tylko krowa nie zmienia poglądów”. Spodobał mi się i jestem jego użytkownikiem, a to że KDE przypadło mi do gustu zawdzięczam openSUSE (więcej we wpisie: (kolejny) mini-maraton Linuksowy). Problem jest, że mimo faktu iż openSUSE z KDE, jak i Kubuntu posiadają niemalże to samo oprogramowanie, to w openSUSE nie działa mi Bluetooth – aczkolwiek może to być kwestia wersji KDE, ponieważ jedna dystrybucja posiada go w wersji 4.1, a druga w 4.2. Z zalet nowego Kubuntu mogę wymienić:
- Szybkość włączania systemu. Identycznie ma się to, jak w przypadku Ubuntu (wyżej).
- Działający Bluetooth.
- Poprawiony Adept. W poprzedniej wersji nie mogłem np. odnaleźć starych kerneli.
- Usunęli Grub Managera z „ustawień systemu”.
- Zamieniono NetworkManager na ten z Plasmy. Aczkolwiek u mnie on wciąż nie działa.
Jednakże Kubuntu, tak samo jak i Ubuntu posiada masę zbędnego oprogramowania, co ciekawe… dystrybucja/dystrybucje te zajmują 700MB na płycie, a po instalacji ~4GB, z czego znajduje się tam sporo zbędnego oprogramowania.
Z samym Kubuntu posiadam jeden, jedyny problem, którym jest brak obsługi jednego z klawisza mojej klawiatury. Posiadam klawiaturę Logitech 350 Internet i nie działa mi klawisz służący do uruchamiania odtwarzacza muzycznego, wszystkie inne działają bezproblemowo. Poza tym podstawowe czcionki stanowczo mi się nie podobają (wszystko ustawione jest zdaje się na Deja Vu), natomiast po zmianie na Szeryfowe, Bezszeryfowe i Maszynowe… jest pięknie :) – kwestia gustu.
Dodaj komentarz