O swoich drobnych, czy też większych perypetiach z Linuxem pisałem już na łamach kilku wpisów: Ubuntu & Kubuntu 9.04, Kubuntu 9.04 zaskoczyło mnie… pozytywnie!, (kolejny) mini-maraton Linuksowy, każdorazowo jednak po instalacji jakiejś dystrybucji ze środowiskiem Gnome miałem problem z nieznanymi „zamarznięciami” systemu. A w przypadku KDE problem z samym internetem. W obu tych przypadkach winny był NetworkManager – dlaczego, jakie objawy? O tym dalej.
W przypadku KDE internet przy użyciu NetworkMenagera internet po prostu nie działał i nie było innej siły, by go uruchomić, jak usunięcie pakietu i ręczna konfiguracja internetu. Najważenijsze, że przy takim rozwiązaniu wszystko zaczynało poprawnie działać.
W przypadku dystrybucji opartych na Gnome problem był nieco inny, gdyż po prostu internet działał, ale coś powodowało zamarznięcia systemu, których nie mogłem zlokalizować, a co gorsza nie dało się nic zrobić – jedyne co działało, to kombinacja SysRq i twardy restart systemu. To była generalnie zasadnicza różnica pomiędzy funkcjonowaniem tego pakietu w poszczególnych środowiskach. Nie przyszło mi do głowy, że te „zamarznięcia” systemu w Gnomie spowodowane były właśnie tym menagerem. Dziś po instalacji Ubuntu pierwszą rzeczą, którą zrobiłem było usunięcie pakietu NetworkManagera. Efekt? Wszystko działa, jak powinno.
Dodaj komentarz