Karma to suka

Od czego by tu zacząć. Moja przygoda z treningami została tymczasowo zawieszona – powód? Wybiłem bark. Moje pasmo niepowodzeń zaczęło się od porządniejszych stłuczeń, potem mocno obity kciuk. Paradoksalnie w takich rękawicach wydawałoby się to być niemożliwe, bo są mocno usztywnione i wypełnione żelem (może balistycznym?1).

W poniedziałek upomniała się o mnie karma i nie pytając mnie o zdanie postanowiła zrobić coś, co na najbliższe tygodnie zaważy o moich treningach. Podczas jednego z ćwiczeń tak niefartownie upadłem, że wybiłem sobie bark. A to wszystko mogę zawdzięczać owijkom2, bowiem jedna z nich poślizgnęła mi się na parkiecie i ręka wyciągnęła się do przodu, a cały ciężar ciała spoczął na prawej ręce wyciągając ją ze stawu. Kontuzja lekka generalnie, ale dotkliwa i bolesna. Całe szczęście, że trener wiedział co robić.

Późniejsza wizyta na pogotowiu potwierdziła tylko, że zrobił wszystko dobrze. Padło stwierdzenie z ust lekarza:

Nie mam powodów by twierdzić, że ma pan wybity, lub zwichnięty bark, nie mam też powodów twierdzić, że tak nie jest i nic się nie stało. Na prześwietleniu wszystko wygląda dobrze.

Trudno, że boli, trudno że coś jest nie tak… Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nie poddam się tak łatwo. Daję barkowi góra 3 tygodnie na regenerację i robię wielki come back.

Jedyne niezbyt pocieszające perspektywy są takie3, że jak raz wypadł ze stawu, będzie to robił cały czas i prawdopodobnie nici z treningów, z boksu… dopiero operacja. Ale takiego wała! Ja jeszcze pokażę, że się mylicie! :)

A karma to suka. Za takie coś to mi wisi całe pasmo sukcesów teraz ;).

  1. Just kiddin’ []
  2. Taśmy, którymi owija się dłonie przed założeniem rękawic. []
  3. Potwierdza to każdy. []

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *