Nie ma że boli. Od zeszłego tygodnia wziąłem się za siebie, za treningi. Wprawdzie jeszcze nie boksu, ale postanowiłem rozruszać bark i siebie zarazem. Niestety sam bark nie ustępuje, nadal boli – cóż się jednak mu dziwić.
Powróciłem do korzeni jeśli chodzi o plan treningowy. Każda wizyta opiera się na ćwiczeniu każdej partii ciała, miałem w tym tygodniu zmienić już plan na dzielony, bądź intensywniejszy, ale jednak jeszcze bark na to nie pozwolił. Ciekaw jestem jak długo to jeszcze potrwa i ile czasu minie, nim będę mógł robić wszystko tak jak wcześniej. Dodatkowo jeszcze bieganie jak jest trochu chłodniej i rower.
Na Thai Gym’ie klimatyzacja to aż przyjemnie sie teraz ćwiczy :)
Oj tak, to duży pozytyw jest :). Czuć różnicę bez i z klimą. W poniedziałek jak byłem to była wyłączona, potem włączyli dopiero. Szło się ugotować na początku :D. Dobre do Vacuuma takie coś, albo na spalanie.