Pewne przysłowie Mikołaja Reja głosi: „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają„. Grając w różnego rodzaju gry, odnoszę jednak wrażenie, że Polak to tak bezmyślne stworzenie, że zrobi wszystko, by tego właśnie języka nie mieć. Nie ukrywam faktu, że lubię elektroniczną rozrywkę, ale gardzę niektórymi ludźmi (a może ich rodzicami?). Dla nas rozszerzenie skrótu MMORPG (ang. Massively Multiplayer Online Role Playing Game) raczej nie powinno być synonimem gry rozbudowanej, dzięki której można poprawiać interakcje międzyludzkie w wirtualnym świecie (tzw. second life). No ale nie tylko o MMORPG mowa, lecz w tym wpisie głównie…
Sporo z Was na pewno zna gry typu Diablo, Counter-Strike, World of Warcraft i inne. Do czego dążę? Większość gier tego typu są grami (uogólniam!) 16+, czyli nie dla tych, co mają 10, 8, 12, 6 lat! Dla ludzi tego wieku (ludzi? dzieci!) są gry, jak Need for Speed, różnego rodzaju kolorowe przygodówki. Do czego dążę? Otóż podobną sytuację opisywał KonradG we wpisie Metin2: Jest admin, jest impreza!. Może się to wydać śmieszne, ale przeglądając jego bloga przypomniałem sobie o tym, co miałem napisać. Przejdźmy do rzeczy.
Wielu z Was wie, że jestem fanem serii Half-Life, o czym pisałem póki co dwukrotnie (To lubię: Half-Life2, EP1, Co w szerokim świecie echo niesie?), lubię ogólnie elektroniczną rozrywkę, jak i również gry MMORPG, a właściwie to pomijając fakt wielbienia serii Half-Life, to MMORPG są jednym z tych gatunków gier, które najbardziej lubię. Jednakże grając przez sieć nie ma większego znaczenia, czy gramy w FPS, RTS, MMORPG, czy innego rodzaju gry, wszystko sprowadza się do jednego.
Słownik w dłoń i spierdalaj mi stąd
Jestem osobą tolerancyjną z pewnymi granicami. Mianowicie nie ma dla mnie większego znaczenia, czy gram z Anglikiem, Afroamerykaninem, czy kimś innym. Jedyne co mnie boli, a idzie w parze wraz z rozgrywką po sieci, to głupota i to, że Polacy są jednym z tych bardziej wkurwiających narodów i w pewnych momentach, wiedząc co kto pisze, masz chęć zapadnięcia się pod ziemię.
KonradG przytoczył pewne cytaty z gry Metin2, jednakże sytuacje mają miejsce w każdej takiej grze i to identyczne, a na dodatek nie musi być GM’a w okolicy. Przykład? Gram w grę Rappelz (tak! w Polską wersję), i jakiś ktoś do mnie pisze:
ktury lvl??
I tak trzykrotnie, na wiadomość na gildyjnym czacie, że niektórzy zamiast grać powinni wziąć słownik w ręce, odpisał tak. Dopiero po tym odpisałem, że to m.in. do niego było, i cisza.
Jeden z licznych przykładów. Ludzie tłumaczą się dys-wszystkim, a nie przyznają się, że są notabene debilami.
Daj złoto, nie bądź odbyt
Kolejny „atut” Polaków? Oczekują wszystkiego od drugiego, sami nie dadzą nic. Każda praktycznie gra, stoi taki żebrak prosząc o darowiznę, pod rzekomym „pożycz mi xxx golda” – kiedy odda? On nie pożycza, on chce.
Są też pozytywy
Nie należy wrzucać wszystkich do jednego worka, są również na prawdę w porządku gracze, ale albo:
- są to już dorośli i doświadczeni gracze;
- są na tyle rozsądni, że grają by odreagować dzień;
- grają dla rozrywki, a nie dla gimme more exp.
Można takich spotkać, uwierzcie i grać z nimi można faktycznie na wysokim poziomie zarówno kulturowym, jak i samej rozgrywki.
Łeee… narzekasz, po co grasz?
Lubię sobie czasem ponarzekać :). Swojego czasu grałem w World of Warcraft, później miałem zajawkę na Lineage, jak i na wspomnianego Metina. Analizując swe potrzeby, jak i wydatki, dwie pierwsze gry odpadły, pozostały darmowe gry MMORPG (pomijając fakt, że grywam sobie w Team Fortress), takie jak Metin i Rappelz. Odkrywszy, że obie gry są po Polsku wybór był prosty – Rappelz i to ze względu na fakt, że Metin jest dla mnie zbyt prostolinijny i głupi. Bicie totemów, durni ludzie… przegrał. Kwestia serwera, przyzwyczajeń, nie wiem. Wolę Rappelza.
Dodaj komentarz