Fenomen Facebooka

Czy kiedykolwiek zdarzyło się Wam zastanawiać nad fenomenem Facebooka? Czym w ogóle dla Was ten serwis jest?! Miejscem spotkań i rozmów ze znajomymi? Jedyną opcją, dzięki której możecie utrzymać kontakt ze znajomymi zza granicy? Jakikolwiek by to nie był powód to Ty przyczyniasz się do fenomenu, jakim jest Facebook.

Co prawda nie oglądałem filmu Social Network, nie jestem zagorzałym fanem tego serwisu, ale nie ulega wątpliwości, że uważam go za fenomen w swej dziedzinie. Z początku myślałem, że Nasza-Klasa zastąpi w Polsce ten serwis. Jednak nie doszło do tego – na szczęście. Dla mnie Facebook na samym początku – nim jeszcze rozpoczął się pewnego rodzaju „bum” na niego, gdy serwis ten stał się obiektem westchnień nastolatek, a samo słowo Facebook, słowem kultu był to dla mnie serwis, którego omijałem szerokim łukiem. Facebook? Księga facjat? Kolejny serwis, który będzie działał niczym fotka.pl. Nie – to z pewnością nie dla mnie. Z czasem jednak popularność tego serwisu sprawiła iż ponownie nim się zainteresowałem. Pozytywne, czy negatywne wrażenia? Zapewne pozytywne.

Czym dla mnie jest Facebook

Nim rozpocznę jakiekolwiek wywody należałoby sprecyzować – czym dla mnie jest Facebook. Z pewnością nie jest miejscem kultu. Nie jest też dla mnie priorytetową sprawą. Mogę natomiast z czystym sumieniem stwierdzić, że serwis ten jest dla mnie tym, czym nigdy nie były i nie będą serwisy takie jak: nasza-klasa.pl, fotka.pl, grono.net i wiele innych. Jest dla mnie po prostu serwisem, w którym mam normalnych znajomych. Jest on stworzony i rozwijany z rozsądkiem, a nie typowo pod komercję i zarobek. I jest on dla ludzi, a nie dla zapyziałych i zakompleksionych nastolatek, które widzą tylko swoje odbicie.

Wprawdzie w obecnej formie uważam, ze serwis ten idzie w nieco złą stronę. Ta makabryczna ilość denerwujących aplikacji na tablicy (mam na myśli publikowane informacje przez znajomych), ale jest pewien pozytyw – każdą aplikację możemy zablokować. Czyli kolejny argument „za”, potwierdzający iż serwis ten jest robiony dla ludzi przez ludzi.

Ostatnio na zajęciach pojawiło się ciekawe stwierdzenie z ust nauczyciela, który po prostu nie jest w stanie zrozumieć, po co to komu. Może nie dosłownie, że nie wie co to jest Facebook i do czego służy. Bardziej uderzał w stronę braku zrozumienia młodzieży, która jest zakochana w tym serwisie. Z jednej strony jest to różnica pokoleń. Dawniej takim Facebookiem były ławki blokowe, podwórka, czy inne tego typu. Obecnie to właśnie serwisy typu Facebook jest taką ławką podwórkową. Wchodzę, patrzę, że mój znajomy opublikował wpis, że jest w Krakowie – spoko, rozpoczyna się dyskusja. Chwilę później pokazuje swoje zdjęcia z tego wypadu – łał.

Dla mnie serwis ten jest wszystkim tym, czym powinien być serwis społecznościowy. Mogę tam podłączyć niemal wszystkie informacje – mikroblogi, scroobling, itd., itd…. Lista nie ma końca.

Fenomen? O czym my tu mówimy

Założę się, że choć raz w telewizji, czy radiu słyszeliście reklamę, bądź informację o koncie na Facebooku. To jest fenomenalne, jak serwis ten zadziałał na media masowe. Dzięki niemu można o wiele lepiej dotrzeć do ludzi. System fanpejdżów – to jest po prostu coś świetnego. Nie ma się praktycznie czego tutaj doczepić. Ktoś poleci Ci stronę – lubisz ją, to potwierdzasz, nie… odrzucasz. Nikt tutaj nic nikomu nie narzuca. Nikt nie twierdzi, że białe jest czarne. Wszystko czego dokonujesz – zależy od Ciebie.

Jeśli miałbym porównać do czegokolwiek ten serwis, byłaby to sieciowa idylla (wersja przesadna), bądź prawdziwy second life (yup, to byłoby to – idealne miejsce dla tzw. „nołlajfów”). Tutaj jednak zacierają się pewne granice, bo wszystko zależy od osoby, która korzysta z serwisu. Znam ludzi, którzy znają ludzi, którzy siedzą na facebooku 24/h. Znam też ludzi, dla których serwis ten dosłownie jest, ale na tym się kończy, że mają tam konto, raz na miesiąc zaglądną i tyle.

Same superlatywy – to jest niemożliwe

Owszem, to jest niemożliwe. Dla mnie serwis ten jest świetny w swej świetności. Nie jestem jednak jego zagorzałym fanem – po prostu go lubię. Lubię wejść kilka razy dziennie i sprawdzić, co się dzieje, ale nie żyję nim. Nie potrafiłbym żyć serwisem internetowym. Poza tym wszystko ma swoje granice, a bezgraniczne popadanie w zachwyt pewnej rzeczy i tak się znudzi. Nie można też do końca wierzyć bezpieczeństwu danych, czy jakiemukolwiek bezpieczeństwu na tym serwisie. Publikujemy informacje niekiedy prywatne – wszystkim, całemu światu.

Należy poważnie zastanowić się niekiedy, czy informacje które publikujemy, na prawdę powinny się znaleźć tam, gdzie je chcemy wysyłać, czy nie powinny trafić raczej w mniejsze grono, bardziej prywatne. Jak już jednak pisałem – wszystko jest dla ludzi i wszystko od nich zależy. Jesteśmy istotami rozumnymi (a bynajmniej tak nazywany jest nasz gatunek) i zachowujmy się jak te istoty, a nie jak szare masy żyjące internetem i napędzane nim.


Komentarze

5 odpowiedzi na „Fenomen Facebooka”

  1. To Facebook nie zarabia na siebie? Nasza-Klasa działa na podobnej zasadzie (jeśli nie identycznej) z tą jednak różnicą, że:

    1. Nie jest dostępna w języku międzynarodowym.
    2. Nie współpracuje z gigantami sieci, bo…
    3. Nie wystartowała w USA tylko w Polsce, EU!

    O Second Life też swego czasu było głośno, ale do jego obsługi nie trzeba specjalistycznego oprogramowania, które wymaga nauki i nakładów na sprzęt 3D. Wystarczy prosty interfejs WWW, a jak ktoś chce się szprycować non-stop to są takie wynalazki jak FaceMelt, yy, FacePalm, nie… RockMelt, no!

  2. Co do ostatniego akapitu, to można tworzyć grupy znajomych i potem przy publikacji czegokolwiek zdecydować, kto ma daną publikację widzieć, a kto nie, wybierając poszczególne osoby, lub te grupy właśnie.

  3. @bjfs: no owszem, fb też jest pod komerchę, ale nie widać tego tak strasznie, jak w przypadku nk. Reklamy nie są tak natarczywe.

    @Manequin: no i to jest właśnie dobre. Mają przemyślane rozwiązania.

  4. Ja traktuje Facebooka jako narzędzie marketingowe. Nic więcej. Każdy powinien go tak traktować … nie inaczej
    Facebook nie został stworzony dla ludzi ale dla marketnigowców … każdy prędzej czy później sobie powinien to uświadomić … Ludzi, którzy stworzyli Facebooka, kupili jego akcje itp. teraz mają swoje 5 minut w życiu … a z nimi tacy którzy wiedza jak przekuć popularność na pieniądze … Narzędzie + chęci = twoje 5 minut . Do dzieła …

    Pozdrawiam
    S.Wojnowski
    http://wojnowski.net.pl

  5. Panie Wojnowski. Facebook nie został stworzony dla marketingowców. Tylko dla studentów. Jako rozbudowana i specyficzna sieć akademicka. I nie mówię tak, bo obejrzałem social network, tylko dla tego, że przeczytałem o tym n artykułów. Kiedyś był to dla mnie ciekawy fenomen (w momencie, w którym podjął walkę z myspace), potem alternatywa naszej klasy, a teraz, po wprowadzeniu grup, idealne narzędzie do masowej komunikacji. Mam zdefiniowane kilka grup, w kręgu których się obracam i to wystarcza. Gdyby wszyscy moi znajomi mieli gmaila nie używałbym FB.

    Na koniec co do tego marketingu, muszę pana wyśmiać. Ha ha ha. Oczywiście jest to tylko moje prywatne zdanie orangutana, więc proszę nie brać tego do siebie.

Skomentuj unprofor Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *