Boksowo, sparingowo, czyli życiowo

Jako człowiek dość zamknięty w sobie nie mam tendencji do dzielenia się ze światem swoimi przeżyciami. A może poniekąd czas to zmienić? Z racji na fakt, że nie posiadam jakoś większych chęci ostatnio by wziąć się za techniczny wpis1, to postanowiłem, że może rozpocznę pisać swoje przemyślenia, a może i życiowe zapiski. Wszakże blog ten powstał również w tym celu – Zachowywacz myśli.

Na przełomie lutego i marca 2012 rozpocząłem swoją przygodę z Muay Thai. Jest nawet pewna rymowanka z tym sportem, która brzmi:

Dziwki, koks, tajski boks.

W życiu nie trenowałem żadnych sztuk walki, szło się na żywioł. Doszedłem do etapu i pojawił się pewien „motywator„, który napędził mnie w kierunku treningów. Zapisałem się i trenuję do dziś. Początkowo były to treningi ogólnorozwojowe2. Dochodziła coraz to nowsza technika, coraz więcej ćwiczeń, wygibasów gimnastycznych, aż w końcu… sparingi.

Od samego początku czekałem/czekaliśmy na to. Przyznam się, że takie rzeczy potrafią dać się we znaki, gdy nie patrzy się kto jest większy, silniejszy, cięższy… Plan był taki, że biliśmy się po 2 minuty z każdym, KAŻDYM. Bez nóg3. Same ręce, albo aż ręce.

Sparing odbył się w zeszły piątek, a ja do tej pory mam jeszcze śliwy pod oczami i na uchu. Dziś robiliśmy coś podobnego do sparingów. Pewnego rodzaju kolejeczka. Jedna osoba z pary pod ścianą i tak w rządku, a druga osoba bije, i tak po kolei. Ten co pod ścianą to może tylko unikać i się zasłaniać. Potem zmiana… Tak umordowany tom nie był dawno. A do tego sine stało się bardziej sine, a pod okiem pojawiła się kredka.

Trzeba się przygotować na większe oklepy, na to, że jednak żaden cios nie pieści, a może zaboleć. Momentami już brakuje sił, ale trzeba znaleźć chociaż zapas by się zasłonić.

Tym samym pozdrawiam Panów z Thai Gym i sekcji Muay Thai :).

P.S. Jak długo schodzą śliwy spod oczu? :P

  1. Poradnik, tutorial, opis, test. []
  2. Przygotowujące do wysiłku, bólu, zmęczenia. []
  3. Nie wolno kopać, odpychać, ani nic takiego. []

Komentarze

7 odpowiedzi na „Boksowo, sparingowo, czyli życiowo”

  1. do tygodnia czasu schodzą podobno … ^^ jak sprawdze to Ci powiem

    1. Ale na sobie sprawdzisz? :P To do tego czasu ja się przekonam na sobie ;)

  2. :) prędzej czy później to mnie też czeka

  3. Oj też bym się zapisał na coś takiego :>

  4. apropo przypomniałem sobie o czyms dobry cytat , odnośnie pracy i bosku

    Gdyby to było proste, to każdy byłby wielki jak skurwysyn. Gdyby to było proste, to każdy byłby milionerem. Ale to nie jest proste. Życie jest kurewsko trudne… To fizyka kwantowa dla zaawansowanych. Życie to zajebiście kamienista droga. I tak właśnie powinno być. Gdyby każdy miał jaja i wytrzymałość niezbędne, by w ciężkich chwilach nie zboczyć z obranej drogi, to nie byłoby wielkich ludzi, a każde niesamowite osiągnięcie byłoby czymś, cóż, zwyczajnym. Bądźcie dumni z siniaków i pogruchotanych zębów. Obnoście się z ranami jak z medalami za odwagę. Jak ktoś was wywali, wstańcie, strzepcie kurz z dupy i ruszajcie w dalszą drogę.

  5. @pakos: to nic tylko się zapisać w takim razie. Fajna „szkoła”.

    @Michał: Pogruchotanych zębów to ja mieć nie chcę. Wszystko inne można znieść, ale nie zęby! :P

    Tak btw. jest to 1 000 komentarz :)

  6. Oj już teraz brakuje mi czasu na wszystko a co dopiero kolejne zadanie, nie wspominając o odległości. Pewnie do jakiegoś większego miasta musiałbym dojeżdżać :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *