Na początku miesiąca usiłowałem przemóc się do korzystania z Linuksa (a właściwie powrocie), co skutecznie wybiło mi z głowy Ubuntu. Po sformatowaniu partycji i połączeniu ponownie ich w jedną nie odpuściłem, bo chciałem zobaczyć Fedorę. Bezskutecznie jednak. Powodem, czy też wynikiem moich prac, które objawiały się próbą ożywienia systemu na LiveCD był dziwny ekran i gdyby ktoś chciał dostać kurwików w oczach, to z pewnością gapiłby się dniami i nocami w ten monitor, ale nie ja.
Efektem uruchamiania dystrybucji takich, jak openSUSE, czy Fedory, były mniej więcej takie oto pulpity:
Samo rozwiązanie problemu jest bardzo proste. Nic nadzwyczajnego – wystarczy, że zedytujemy polecenie, które uruchamia system z płyty, dodając do niego:
vga=ask
W efekcie, zaraz po rozruchu, a właściwie przed nim ;) pojawi nam się menu/spis dostępnych rozdzielczości i ustawień. Odnajdujemy interesującą nas rozdzielczość i głębię kolorów.
W kolumnie Mode widzimy numer/nazwę/kod (nie wiem kompletnie jak to nazwać), którą musimy przepisać i wcisnąć <Enter>, by zmiany zostały zatwierdzone. I to wszystko! Problemem, z jakim się jeszcze borykam jest brak kursora, który widnieje na screenshotach, ale ja go nie widze :( .
Dodaj komentarz