![](http://blog.keepmind.eu/wp-content/uploads/2010/04/100_1623-150x150.jpg)
Kolejny odcinek z serii – biorę się za degustowanie herbat od Matysa. Nadszedł czas na herbatkę Sencha Ginko. Jest to dość specyficzna dla mnie herbata, gdyż nigdy nie piłem tego napoju z… pieprzem. Tak – w skład tej herbaty wchodzi susz Miłorzębu Japońskiego, suszone truskawki i czerwony pieprz.
Zaraz po otwarciu zawitał wspaniały truskawkowy zapaszek. Przyćmił on zapachem wszelkie inne aromaty (o ile miały takowe być). Genialne, a z racji na to, że jestem fanem truskawek – nie mogło mnie nic lepszego spotkać. W porównaniu do takiego Jade Arrow, który kosztuje prawie 1 tys. zł/kg. ciekaw byłem, jak wypadnie. Ta herbata jest o wiele tańsza, przez co zaskoczenie aromatyczne może być o wiele bardziej satysfakcjonujące. Bo z racji na stosunek cena/jakość nie spodziewałbym się złej herbaty, płacąc 1 klocek za kilogram. Tak w przypadku Sencha Ginko jestem bardzo ciekaw rezultatu i jak zadziała na moje kubki smakowe. Szczególnie z racji na obecność pieprzu.
Jedziemy z koksem
Woda zagotowana, wlana do kubka. Oczekuje kilka/naście minut na ostygnięcie do żądanej temperatury. Wsadzam palec… nie no, żartuję :). Stosunek suszu, do wody wynosi:
jedna łyżeczka na filiżankę
Co oznacza, że w moim przypadku należy wsypać dwie łyżeczki suszu do kubka. Zasypałem, odczekałem swoje i wziąłem się za degustację.
Super zapach
Zarówno zaraz po otwarciu, jak i podczas parzenia – herbata wyśmienicie pachnie truskawkami. Zapach ten po krótkiej chwili zagościł w całym pokoju, tworząc aurę spokoju. Śmiejcie się, ale jest to dosyć uspakajający zapach. Im dłużej się parzyła, tym ten zapach robił się bardziej delikatny i ciepły, nie zanikający…
Truskawki przyćmiewały wszystko inne, aromat herbaty, drażniący zapach pieprzu, którego się spodziewałem. Czy to na pewno jest herbata?
Nieco gorzej ze smakiem
![](http://blog.keepmind.eu/wp-content/uploads/2010/04/100_1624-150x150.jpg)
Smak tej herbaty jest całkowicie nieherbaciany. Nie czuć tam praktycznie nic, co mogłoby przypominać herbatę, a sam jej wygląd – odstrasza. Wygląda tak, jakby się poszło w pole, uzbierało mleczu, ususzyło go i zalało wodą – bądź zamiast mleczu, szczaw. Chciałem na pierwszym zaparzeniu wycisnąć ile tylko się da z tej herbaty, dlatego nie pozbywałem się suszu z kubka nawet po tych 4 minutach parzenia.
Smakuje podobnie, jak pachnie – truskawkowo, aczkolwiek delikatnie szczypie po ustach i podniebieniu, czego nie uzyska się po samej truskawce. Nie wiem jednak do końca, czy jest to zasługa pieprzu, czy samego suszu z liści, który może mieć takie właśnie działanie.
Po wypiciu połowy kubka, zastanawiałem się nadal – czy aby na pewno jest to herbata? Nazwałbym to napojem, podałbym to na zimno, bo zapewne będzie smakować podobnie, a nie do końca wiem, jaką herbacianą rolę miałoby to pełnić? Wg opisu ma wspomóc trawienie – zbawiennie wpłynąć na układ trawienny. Możliwe, że tak działa, możliwe też że to jest sprawdzone i w rzeczywistości tak jest i pod tym kątem – nie mogę powiedzieć, że czuje się zawiedziony, bo nie jestem w stanie tego potwierdzić. Nigdy nie miałem problemów z trawieniem. Mogę jedynie powiedzieć tyle, że po 10 minutach od wypicia połowy kubka, czułem w żołądku (w brzuchu) swoistego rodzaj pieczenie, mrowienie – coś niezbyt możliwego do sprecyzowania, ale jest to uczucie, którego na co dzień nie mam i nie miałem.
Orzeźwiający napój
W mojej terminologii Sencha Ginko nigdy nie uzyska miana herbaty. Dla mnie jest to bardzo smaczny i orzeźwiający napój, który można podać na ciepło i na zimno. Te liście szczawiu – jak to nazwałem (Japończycy mówią na te liście „pajęcze nóżki” – he he 8) ) nie wytwarzają ani intensywnego smaku, ani aromatu. Czerwonego pieprzu też szczególnie nie czuć, ale truskawkę aż nadto.
Dodaj komentarz