Ostatnio dość głośno jest wokół tematu blokowania dostępu do internetu dla piratów przez ISP (Internet Service Provider). Z jednej strony wydaje się to jedynym rozsądnym krokiem ograniczającym dostęp do internetu przez „piratów” z drugiej zaś… to jest całkowity bezsens.
Dobry pomysł
Na pewno jest to jedyne rozsądne rozwiązanie, które może ograniczyć piractwo komputerowe – jedyny sposób, który w tak znacznym stopniu może ograniczyć działalności pirackiej. Jedyny rozsądny, bo przecież bez dostępu do internetu nikt nic nie zdziała. Z tego, co dziś przeczytałem, to jeden z wiodących dostawców internetu (Aster) zaczął działać i rozsyła swoim klientom zmienioną treść regulaminu, a osobom, które go łamią i prowadzą „nielegalną działalność” wysyła upomnienia, a później odcina dostęp do sieci kolejno przez dzień, tydzień i całkowicie.
Nie rozumiem jednak, na jakiej zasadzie się to wszystko odbywa, bo przecież monitorowanie ruchu w sieci jest rzeczą normalną, ale na jakiej zasadzie oni sprawdzają, jakie pliki się rozsyła i kto, co ma… gdyby przecież sprawdzali zawartość dysków poszczególnym klientom to jest to pogwałcenie prawa o prywatności.
Zły pomysł
Wielu osób to na pewno nie powstrzyma od piractwa i może to dać początek kolejnym sprawom sądowym i nie tylko… muzyka, filmy, gry są u nas wciąż za drogie i ludzie na pewno będą szukać nowych sposobów do pobrania plików, które ich interesują (np. takim rozwiązaniem może okazać się p2m), ponieważ: „Dla chcącego, nie ma nic trudnego„.
ISP będą tracić tym sposobem klientów, a wraz z utratą klientów będą mieć coraz mniej pieniędzy na rozbudowę sieci, a co za tym idzie – sami siebie z własnej nieprzymuszonej woli pakują w bagno.
Zawsze jest sposób
Wszystkie programy typu p2p (peer-to-peer) są legalne dopóki nie udostępniamy przy jego użyciu kopii plików dla osób nam nieznanych:
Wikipedia, artykuł: P2P – Sytuacja prawnaSamo ściąganie plików przez P2P zgodnie z polskim prawem autorskim nie jest jednak nielegalne. Świadczą o tym przepisy o dozwolonym użytku osobistym w art. 23 polskiej ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Dopiero połączenie tego działania z rozpowszechnianiem utworów jest naruszeniem prawa RP.
Nie zapominajmy również, że takimi programami są choćby: Gadu-Gadu, Skype i inne komunikatory – p2p to nie tylko nielegalne rozsyłanie plików po sieci.
Rozwiązaniem tego sporu może okazać się korzystanie z takich protokołów, jak choćby p2m (peer-to-mail), a dlaczego? Bo polskie prawo nie widzi w tym nic nielegalnego:
Wikipedia, artykuł: P2M – Kwestie prawnePolskie prawo nie zabrania pobierania już rozpowszechnionych utworów audiowizualnych – zabronione jest jedynie ich nielegalne rozpowszechnianie. Prawo polskie pozwala na udostępnianie plików znajomym (np. pożyczenie płyty bratu) pod warunkiem, że nie są czerpane korzyści materialne z rozpowszechniania plików.
Udostępnianie plików za pomocą P2M to udostępnianie wąskiej grupie osób, które znają hasło do skrzynki pocztowej, tym bardziej, że aby dostać się do takiej skrzynki w celu wykrycia nielegalnej treści organy ścigania muszą mieć nakaz prokuratorski, co jeszcze bardziej utrudnia wykrycie i złapanie ściągających/wysyłających.
Nie będę się tutaj szczególnie rozwodził na temat sposobu rozsyłania plików, czy też samych programów, bo planuję/planowałem to zrobić w osobnym wpisie. Jedyne, co mi pozostaje do napisania, to krótka dygresja: ilekroć politycy i inne organy prawne będą usiłowały ograniczać piractwo, to zawsze ktoś znajdzie lukę prawną, dzięki której zdoła wykorzystać ją dla swoich potrzeb i wciąż nielegalnie rozpowszechniać pliki.
Dodaj komentarz