No to jestem Mateiczykiem

Znajomy zaraził mnie herbatką. Mowa o Yerba Mate. Rzec można, że stałem się mateistą „Mateiczykiem” (matejczykiem?), nie ważne. O co chodzi? Ano chodzi tylko i wyłącznie o to, że jest to o wiele zdrowszy odpowiednik kawy, kofeiny. Nie wiedziałem co to jest tak do końca, a już dawno temu ludzie taki szum wokół tego robili. Yerba? Wtf? Z czym to się je, po co to i w ogóle. Tymczasem faktycznie warto się tym zainteresować.

Nie będę analizował tutaj składu chemicznego, jakiś funkcji, rozpisywał się na temat witamin i zawartości samej herbaty. Fakty są jakie są, wygląda i smakuje, jak siano, ale ma znakomite działanie. Przekonałem się na własnej skórze, że nie pobudza, jak kawa, ale ma takie fajne, kojące działanie, a tym samym tworzy takie rześkie uczucie. Porównywalne to jest, do takiego optymalnego wyspania się. Organizm „czuje się” wypoczęty i zrelaksowany.

Zamówiłem sobie kilka herbat w sklepie Yerba Mate Store. Przyznać muszę jedno (nie, nie piłem jeszcze wszystkich herbat, które zamówiłem). Realizacja zamówienia jest niezwykle szybka i profesjonalna. Spodobała mi się jeszcze jedna rzecz. Zamówiłem sobie bombillę, oraz takie herbaty, jak: Rosamonte Especial, Cruz de Malta Despalada, CBSe pomarańczowa, Campesino Anyżowa, oraz CBSe energia guarana. Dodatkowo dostałem w paczce 3 saszetki ekspresowej herbaty unión oraz kawę arabicę Dominicana Barahona. Fajnie! Gratisy! :)

Ok wróćmy do Yerby. Co jest w niej jeszcze fajnego? Ano to, że kupisz jedno opakowanie, a ono po pierwsze nie uzależni, a po drugie jedną porcję możesz zalać więcej jak raz, ba – wskazane to jest. Pierwsze zalanie uwalnia największą ilość mateiny, kolejne zalanie, powiedzmy jest takim pomiędzy bo już jest mniejsze stężenie tego specyfiku, natomiast trzecie i kolejne zalanie służy już tylko i wyłącznie nawodnieniu organizmu.

Obecnie miałem okazję degustować jakiś liściasty gatunek z gałązkami, który był niezmiernie gorzki i smakował, jak typowe siano. Teraz mam przed sobą jeszcze dosyć delikatną Taragui z grubo krojonych liści. Cóż, niebawem mam zamiar wypowiedzieć się kolejno o każdej z testowanych herbat, by mieć gdzieś odnotowane, co mi smakowało – dla swojej wiadomości (by wiedzieć, co potem zamówić i wyciągnąć konsekwencje z testowanych produktów). Niezmiernie intryguje mnie CBSe energia guarana – może dać kopa ;).


Komentarze

10 odpowiedzi na „No to jestem Mateiczykiem”

  1. Awatar John Cooper
    John Cooper

    Powiem Ci, że też się już od dłuższego czasu zastanawiam nad tą Yerbą.

    Jakoś nie umiem się zmotywować, i kupić tej herbaty i tych gadżetów do picia.

  2. Awatar kirrgis

    o prosze kuzyn! zaraziłeś się jerbą :D ja osobiście pijam rosamonte/ w pracy piłem z kubka rosamonte z saszetek ale to nie to samo/. polecam jerbe smakową np cytrusową tylko kup sobie taką na wage mam mocniejszy aromat, w galerii tarnowskiej jest w herbaciarnii ale cena masakryczna. bombilie masz niezłą teraz pora kupić dobre matero polecam z palosante /drogie ale odpał/ ale na początek tykwa wystarczy tylko nie zapomnij o curado tykwy/ ważne/, no i podstawa termos jerbe mozna zalać nawet 7 razy. temperatura wody też jest ważna, ja zagotowaną wode odstawiam na 10 min i po tym czasie ma odpowiednią temp do zalania, zalewam porcje a reszte wale w termos na kolejne zalania. co do smaku to rzeba sie przyzwyczaiń. z jerbą można nieźle eksperymentować mam w planie zalać ją wywarem z mięty a na letnie dni będę ją robił na zimno. jak mi odwagi starczy to sprobuje zrobić ją na słoto albo z rumem. miłego siorbania!!!

  3. @Cooper: to zmotywuj się, warto ;).
    @kirrgis: pewno. Zarazili mnie. Aktualnie kupiłem sobie 5 próbek, właśnie po to by osądzić, co jest „najfajniejsze”. Jest tam m.in. Rosamonte z różą. W galeriach te wagówki są makabrycznie drogie. W ogóle po sklepach, jak jest yerba, to jest kosmicznie droga. Taniej jest po sklepach internetowych. Na matero jeszcze trochę czasu mam. O ta, temperatura :D. Ja mam taki sposób, że jeśli nie zostawię wody na 10 min, to po prostu zalewam proporcjonalnie – 1/3 kubka, woda zimna a reszta wrzątek powoli dookoła kubka. Pochwal się rezultatami eksperymentów :) może wymyślisz nowy gatunek yerby.
    Spróbuj sobie kiedyś posłodzić ją stewią – nie próbowałem, ale o wiele słodsze i zdrowsze od białego cukru :D.

  4. Awatar kirrgis

    ja zaopatruje sie w takim sklepie/herbaciarni/ w krakowie na kaimierzu. duzy wybór, dobre ceny a raz w tygodniu/nie pamietam jaki dzień/ organizują takie wieczory z jerbą/ nauka parzenia, degustacje, rozmowy tematyczne/ jeszcze na tym nie byłem ale się wybiore kiedyś.

    1. Hm, tak z ciekawości zapytam. Ile kosztuje tam 1kg, np. Rosamonte, którą pijesz? Swoją drogą też mnie zaskoczyłeś, że Yerbę pijesz :D. Takie wieczorki są fajne pewnie, choć ja przyznam, że mam znajomego, który na prawdę dużo wie na ten temat i nie mam wieczorka z Yerbą, a popołudnia z reguły.

      Ale degustacje – fajna sprawa. Bo spróbujesz, którą chcesz.

  5. Awatar kirrgis

    ja kupiłem zestaw startowy rosamonte dałem za niego 99zł miałem w nim 1 kg rozy paczke rosy w saszetkach bombile metalową i matero drewniane okute metalem. a smakową dostałem na świeta :) wiec nie wiem ile kosztowała. nie pamiętam ile kosztuje duża rosa

    1. Aa to widziałem taki zestaw u nas też (w maksie). Nie wiem, jak normalna Rosemonte smakuje, ale mnie różana nie smakuje. Dziś zresztą ją próbowałem: i opisałem ;)

      paczke rosy w saszetkach

      Tych saszetkowych się nie opłaca. Jednorazówki, a zwykłą zalejesz kilka razy.

  6. &affiliate=inzaghi89 hmm :>

    1. Yo, reflinki tam są.

  7. […] inzaghi89 "O kurwa :D a to ja myślałem, że przechodzę sam siebie ;) biorąc taki zestaw: blog.keepmind.eu/…-to-jestem-mateiczykiem.h… a tu są lepsi :D" do No to będziemy #yerba'ć :) przed […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *