Popłynąłem z falą, Google Wave

wave_icon

Dostałem zaproszenie do Google Wave i szczerze muszę powiedzieć, ze na chwilę obecną jestem zawiedziony. Czemu? Oglądałem co prawda wyrywkowo krótki film Google’a o ich nowym produkcie/dziecku. Tam jest masa różnych rzeczy, a w rzeczywistości – syf, kiła i mogiła :o .

Każdy (prawdopodobnie) spodziewał się jakiś kokosów z uruchomionej usługi. Ale Google, jak to Google, wszystko robi po swojemu, a w tym przypadku zamiast mianować usługę mianem „beta”, zrobiło coś innego, ale o tym w dalszej części.

Na rozgrzewkę zerknijcie sobie na ten „szort” od koncernu z Mountain View.

logo_preview

Co widzicie na filmie? Widać doskonale platformę komunikacyjną, którą obecnie posiadamy, widać widżety, gadżety, widać to, czego nie widać w obecnej wersji. Ale czy to jest powodem, do plucia w stronę koncernu? Nie! Wersja, którą dostaliśmy w swoje ręce (a przynajmniej ja) jest oznaczona mianem „Preview„. Co to ma do realiów? Ano to, że nie mogę praktycznie nic robić poza podglądaniem, taką minimalną zabawą, by narobić mi smaczka do usługi. Mnie jednak, ten smaczek maleje. Byłem bardziej napalony na skorzystanie z usługi wcześniej niż teraz, bo szczerze powiedziawszy mam teraz gdzieś, czy to się rozwinie, czy nie. Jak na razie nie jest dla mnie warte świeczki.

Komunikacja

Całość trzeba przyznać, że jest zrobiona ładnie i ze smakiem

wave

Generalnie przypomina mi Blip’a pod względem komunikacji. Ja coś piszę, ktoś coś widzi i może na to odpowiedzieć. Ale jest już od samego początku pewien mankament – nie posiada polskich znaków, albo ich posiadać nie chce. Czyżby złe kodowanie? Brak UTF’a? A może developerzy zapomnieli o krajach zza oceanu? Wszystko można tłumaczyć fazą początkową, wszystko, ale to się nudne robi.

No ale cóż, komunikacja ma również elementy z Jabbera/XMPP, bo widzimy, kto co pisze w czasie rzeczywistym. Sposób ten może zdać egzamin w firmach, gdy liczy się czas reakcji, ale po co mi to, do użytku domowego. Może na szerszą skalę, w przyszłości będzie to fajne.

Podziękuję

Może i jest fajne, a na pewno jest nowe i potrzeba poświęcić sporo czasu i pracy do osiągnięcia celu. Wróżę póki co dobrą przyszłość tej „aplikacji”, ale na chwilę obecną… dziękuję i raczej nie będę korzystał.


Komentarze

5 odpowiedzi na „Popłynąłem z falą, Google Wave”

  1. Polskie znaki juz wrocily ;)

  2. Ja nie spodziewałem się niczego spektakularnego ponieważ:

    1) to wersja prewiev
    2) do której nie będę mógł zapraszać swoich znajomych

    Po testach stwierdziłem

    1) świetne narzędzie do współpracy obojętne czy na lini kolega-kolega, współpracownik-szef-współpracownik, wykładowca-profesor itp.
    2) tekst nie jest stały cały czas się edytuje, taka nie kończąca się dyskusja, i tak to właśnie jest w rzeczywistości dyskusja ewoluuje, i poglądy z przed dyskusji w jej trakcie ulegają zmianie, na co wave pozwoli zredagować, natomiast e-mail nie.

    3) wave to coś pomiędzy e-mailem, chatem, forum dyskusyjnym, docsami

    Jestem ciekaw kiedy gmail odejdzie w niepamięć, albo kiedy zostanie zintegrowany/podmieniony na wave… 5-10 lat?

  3. btw… 100 lat ;-)

  4. Dostałem zaproszenie wprost od Google, rozdałem zaproszenia wśród przyjaciół i jesteśmy porażeni łatwością komunikacji. Oczywiście minie jeszcze trochę czasu zanim Wave będzie dostępne dla wszystkich.
    Pisanie „syf, kiła i mogiła” jest dziecinne i doprawdy nie wiem co miało na celu.
    Komunikacja w czasie rzeczywistym (to co robią komunikatory) z możliwością dzielenia się plikami (bmp, jpg, png, gif) graficznymi czy dokumentami (doc, pdf, xls) jest dokładnie tym co potrzebuję. Dzięki Wave w jednym miejscu mam: mail, komunikację w czasie rzeczywistym, konferencję, brainstorming, ankiety, wsparcie dla komentarzy w blogu, forum.
    Poza tym ten artykuł jest czepianiem się, skoro narzędzie jest w fazie Preview.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *