Wczoraj odbył się WordUp Kraków #wiosna 25.04, na który planowałem się wybrać ze znajomym i tak też uczyniliśmy. Nie udało się nam tylko zostać do samego końca bo mielibyśmy niemały problem z drogą powrotną, stąd też ominęło nas najlepsze – after party i dyskusje. Ale od początku. Szykujcie się na zdawkową porcję informacji.
Zbiórka
Planowany wyjazd, godzina 16:45. Cały dzień udała się fajna pogoda, bez kropli deszczu. Zapowiadało się, że do końca taki stan się utrzyma. Niestety: godzina 16:15 – najwyższa pora na wyjście z domu i udanie się na dworzec autobusowy. Na zewnątrz chwilowe, gwałtowne oberwanie chmury. Ledwie co wyszliśmy, a już byliśmy przemoczeni po same kolana. Totalnie mokre stopy i buty. Lodzio miodzio panowie, lodzio miodzio.
Nie zraziliśmy się jednak i dotarliśmy na dworzec. Czekając na autobus osuszyliśmy się trochę i pogadali. Zbliżała się 16:45 więc wyszliśmy na zewnątrz by czekać na autobus i wsiąść do niego. Przychodzi Pani z kasy biletowej, z informacją, że autobus się spóźni bo jest korek. Super – pomyśleliśmy. Spóźnienie jednak nie okazało się jakoś bardzo znaczące. Jedziemy.
A4 Tarnów – Kraków. Wypadek… oczywiście „dzięki niemu” nie mogliśmy planowo dojechać do Krakowa, bo autobus zjechał z autostrady w Bochni. Przez ten incydent byliśmy spóźnieni o około 20 minut. Ale dojechaliśmy w końcu do Krakowa.
Gdzie ta Miodowa?
Kolejny etap – poszukiwania Miodowej. Wprawdzie sprawdzaliśmy z Michałem na mapie, gdzie to może być. Ale teoria teorią, praktyka praktyką. Idziemy w ciemno, w końcu gdzieś dojdziemy, albo kogoś zapytamy. Krótka wizyta w sklepie, godzina 19, pytanie o drogę. No i informacja, że droga zajmie nam 20 minut. Zgodnie z instrukcjami, nieco po omacku – doszliśmy. I ku naszemu zdziwieniu dotarliśmy w 10 minut :) .
Mieliśmy mokre stopy.
Jesteśmy na miejscu
Dotarliśmy, wchodzimy do środka. Pierwsza prezentacja prowadzona przez Tomasza pt. „Daj się wyręczyć” już trwa. Szukamy miejsca – nie ma. Po krótkiej chwili ktoś wyciągnął rękę do nas z informacją że jednak coś jest wolnego jeszcze.
Cóż mogę powiedzieć na temat prezentacji: najbardziej zainteresowała mnie pierwsza, bo poruszała tematy, w które się nie zagłębiałem za bardzo. Na co dzień korzystałem co prawda z Emmeta, o którym wspominał Tomasz, ale o JavaScriptach, które omawiał – nie.
Bardzo przyjemnie słuchało mi się kolejnej prezentacji pt. „Content is queen, but linking is king„. Nie wiedziałem kiedy minęło te 30 minut. Poważnie! Nie było tam wielu nowych rzeczy, o których bym nie słyszał, ale Tomasz (tak, było dwóch Tomaszów) na prawdę „robił robotę”.
Najbardziej burzliwą prezentacją była prowadzona przez Szymona, po której wywiązała się bardzo ciekawa wymiana poglądów i zdań uczestników. Szkoda, że została przerwana.
Ogólnie było fajnie
Mile wspominam wczorajszy dzień. Był to mój pierwszy wyjazd na tego typu spotkanie/meeting i jest to miłe zaskoczenie. Wszystko zorganizowane było należycie, pełna kultura. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz uda mi się uczestniczyć w tego typu spotkaniach, a przede wszystkim czas pozwoli na to by uczestniczyć w after party i zapoznać się z ludem.
A na koniec – zajumałem sobie souvenira na pamiątkę. Mam nadzieję, że nikt mi za złe nie będzie miał tego, że wziąłem sobie kupon. Koledzy obok nie chcieli piwa, więc wziąłem ze sobą.
P.S. Gratulujemy zwycięzcy konkursu na widżet.
P.P.S. Najmłodszy uczestnik był świetny.
P.P.P.S. Łazienka była przerażająca – ktoś wie i może mi wyjaśnić po co w łazience (w cafe) wirówka?
Dodaj komentarz