Szukaj
Wspomóż autora
Lubisz czytać ten blog? Przekaż dowolną darowiznę dla autora tego bloga, który chętnie wypije piwo, za Twoje zdrowie! :)Ankieta
Loading ...
Archiwum kategorii: Programy
KeePass, jako alternatywa dla Google Authenticator, czyli 2-step Verification
Przyznam się bez bicia, że do niedawna jeszcze korzystałem z Google Authenticator, do podwójnej weryfikacji (tzw. 2-step Verification, aka. 2fa). Gdzieś z tyłu głowy siedzi sobie myśl, by uwolnić się od Google, ile tylko się da, a dodatkowo GAuth ma pewien problem – nie da się zrobić kopii zapasowej kluczy. Już raz utraciłem dostęp do kont i musiałem go odzyskiwać. Jedyna opcja na kopię, to przeniesienie kluczy na inne urządzenie i potem powrót na urządzenie właściwe.
To było takim zapalnikiem by poszukać innego rozwiązania. Pierwszym wyborem miał okazać się Aegis Authenticator. W zasadzie tylko dlatego, że rozwiązywał problemy/braki, które posiadał GAuth, czyli:
- Możliwość zrobienia kopii zapasowej (nie bez powodu #1 na liście);
- Nie jest od Google i/lub jest OpenSource;
Ale gdzieś pomiędzy komentarzami, przewinął się KeePass. I tutaj było moje zdziwienie, bo z ów menadżera haseł korzystam z mniejszymi, lub większymi przerwami od bardzo dawna. Nie wiedziałem, że posiada on taką funkcję wbudowaną. Dodatkowo dzięki niemu jest możliwość korzystania z haseł jednorazowych bezpośrednio na komputerze, z pominięciem telefonu. Rozwiązanie o tyle genialne w swojej prostocie, że:
- Nie potrzebuję telefonu by się zalogować;
- Jak zgubię telefon, nie tracę dostępu do kont;
- Mam bazę w kilku miejscach (czytaj bezpieczeństwo).
Wziąłem się więc za pełną migrację z GAuth na KeePass.
Ja to wszystko Chromeolę ;)

Żyjemy w dość ciekawych czasach jeśli chodzi o monopol na pewne produkty, czy nawet można by powiedzieć standardy. Pamiętam czasy, gdy mieliśmy do wyboru przeglądarki internetowe, a WebKit nie był tym jedynym „słusznym” standardem. Mieliśmy Internet Explorer na silniku Trident, który był, jaki… no był ;) i na tym możemy zakończyć. Mieliśmy Operę na silniku Blink. No i z tych wszystkich mieliśmy – mamy Chromepodobne przeglądarki oraz sam Chrome. Mieliśmy Mamy Firefoxa na silniku Gecko, który pozostał jako ostatnia niechromowa alternatywa.
Długo po tym, jak po wielu latach porzuciłem Operę (a używałem jej jeszcze za czasów, jak była płatna, była Norweska, była niszowa) przesiadłem się na Chrome. Ale było z nim, jak było. Ta przeglądarka była dla mnie zbyt nudna i gdzieś z tyłu głowy siedziało, że jest to kolejny element, któremu udostępniam swoje dane dla Google’a (jakbym i tak ich mało udostępniał). Przez ostatni rok szuflowałem przeglądarkami jak rękawiczkami – używałem Chrome, następnie Firefoksa, później Brave, znów Firefoksa, potem Operę, a finalnie z ciekawości wrzuciłem Vivaldiego.
Tak, jest to Yet another Chrome/WebKit browser, ale ma to coś, czego od dłuższego czasu poszukiwałem. Najbardziej przypomina mi starą, poczciwą Operę. Zarówno wizualnie, jak i funkcjonalnie – ma nawet klienta pocztowego, czy kalendarz (działa z caldav)! :)
A do tego, jest to przeglądarka, która na telefonie z Androidem zachowuje swoją funkcjonalność. Miałem bardzo duży problem z funkcją autofill w Operze, która wydawała mi się z początku kompletna. Chodziło o to, że keepass2android nie mógł uzupełniać formularzy z hasłami na tej przeglądarce. I nie jest to problem jednostkowy, społeczności jest on znany od 2019 roku! Vivaldi to umie. To działa.
Czy jest to ta jedyna i ostatnia? Może. Czy warto się zainteresować? Zdecydowanie. Czy dobrze działa synchronizacja? Znakomicie. Czy ma dobrego adblocka? Owszem, a do tego jest konfigurowalny na androidzie jak i windowsie.
Jedyny mankament, jaki znalazłem to zbyt duża opcji konfiguracji. Niestety trzeba przez ustawienia przebrnąć krok po kroku, linijka po linijce. Jest tego, za dużo zdecydowanie i można się łatwo zniechęcić.
Sznurek do pobrania: https://vivaldi.com/pl/
Instalacja WireGuard na Ubuntu 19.10

Po kilku latach korzystania z {{VPS}} na {{OpenVZ}} u ViPower.pl – nadszedł czas na zmiany. Po pierwsze, zmiana usługodawcy – i tutaj padło na OVH.pl. Po drugie, postanowiłem zmienić system wirtualizacji na {{Kernel-based_Virtual_Machine|KVM}}. Po trzecie, w związku z przenosinami, chciałem zmienić dystrybucję z {{CentOS}} na {{Ubuntu}}. A po czwarte i ostatnie, skoro już wszystko konfigurowałem od zera, naszło mnie na zmianę {{OpenVPN}} na {{WireGuard}}, o którym czytałem sporo dobrego.
Konfiguracja i instalacja {{WireGuard|WireGuarda}} to czysta poezja. W przeciwieństwie do {{OpenVPN}} nie było żadnych kombinacji i komplikacji. Tym bardziej, że w moim przypadku tunel działa zarówno w celu przekierowywania całego ruchu przez serwer, jak i tworzenia sieci wewnętrznej. Jedyne problemy, na jakie napotkałem, dotyczyły wyłącznie konfiguracji firewalla i przekierowywania przez niego ruchu. Wszystkie opisy, jakie znajdywałem, nie rozwiązywały mojego problemu. Pomocny okazał się mój wpis sprzed lat z konfiguracji OpenVPN i te same reguły dla iptables.
Google usilnie nie chce, by jego komunikator był popularny
Odpoczynek do social media wiąże się z tym, że odizolowałem się od komunikatora Facebooka [1]Nie mam, jest mi z tym dobrze. Koniec. Kropka.. Jednakże nie wiąże się to, z całkowitą izolacją od kanałów komunikacyjnych. Posiadam WhatsApp oraz Google Allo. I, jakkolwiek ta pierwsza opcja, wydaje się być oczywistym wyborem, tak ta druga pozostawia nieco do życzenia. W chwili obecnej spośród 15 osób, które korzystają z Allo – trójka, posiada go zainstalowanego.
Po co mi więc ten komunikator? Sam zadaję sobie to pytanie. Wydaje mi się, że za jakiś czas, z racji na to, że komunikator ten będzie preinstalowany na każdym urządzeniu, stanie się bardzo(-dziej) popularny.
Wyjaśnienia
↑1 | Nie mam, jest mi z tym dobrze. Koniec. Kropka. |
---|
Zarządzanie programami za pomocą Chocolatey
Największą bolączką systemów {{Microsoft|Microsoftu}} zawsze było zarządzanie zainstalowanymi programami. Szukanie ich w internecie, by zainstalować, później kombinowanie z ich usuwaniem z poziomu panelu sterowania… Windows 8 wnosi nieco świeżości w tym temacie, jednak nadal nie ma tam wielu programów. Programiści poszli tutaj w kierunku znanych nam: sklepu Google Play, {{apt-get}}, {{yum}}, czy innych… [1]Niektórzy mogą się nie zgodzić z przytoczoną tutaj analogią, ale chyba najprościej tak to można zobrazować.
Z samej definicji Chocolatey jest:
System zarządzania pakietami – zestaw narzędzi służących do automatycznej instalacji, aktualizacji, konfiguracji i usuwania pakietów oprogramowania. Korzystanie z zarządcy pakietów różni się od instalowania pojedynczych pakietów ręcznie tym, iż zarządca zwykle obsługuje zależności i potrafi ściągnąć z Internetu wymagane pakiety. Termin ten jest najczęściej stosowany w odniesieniu do systemów typu Unix.
Źródło: {{System zarządzania pakietami|Wikipedia}}
Identycznie jak w przypadku {{apt-get}} i {{aptitude}} tutaj też mamy możliwość zarządzania programami z poziomu linii poleceń [2]Command Line aka. cmd.exe, lub za pośrednictwem {{GUI}}. W zależności od tego, co komu bardziej służy i jak jest wygodniej.
Przyznam szczerze, że na projekt trafiłem przypadkiem, gdy potrzebowałem zainstalować most między KeePass a Google Chrome.