Zespołów, ekip, czy też formacji Hip-Hopowych jest obecnie od grona. Są te bardziej znane ekipy, wokół których jest sporo szumu, są też te mniej. Ciężko jest jednak wśród nich znaleźć coś (kogoś) godnego uwagi. Spora ilość z tych zespołów w kółko trąbi o biedzie, o tym, jak to w ich życiu i dookoła nich jest źle, oraz że wszystkie władze są złe. Może to jest swego rodzaju wykorzystywanie popytu? Wszakże taka jest ludzka mentalność – wszystko jest złe, ale jak zmieni się na gorsze to dostrzega się, że jednak nie było tak źle. Najciekawsze jednak w tym wszystkim jest to, że tępią władze, narzekają na nieład, na brak pieniędzy i złodziejstwo – to wszystko się wyklucza, a co się dzieje gdy ktoś ich okrada? No zgłaszają na policję.
Nie o tym mowa, jest to studnia bez dna, a temat dosyć kontrowersyjny. Zaraz zleciałyby się tutaj fanboye Pei, że są z podziemia i nikt ich nie rozumie, że jest bieda. Albo fani Meza, że to mistrz. Ja znalazłem w końcu coś, co jest dla mnie godne uwagi i przekazuje nieco więcej wartości niż policjojebacze, czy inne narzekacze.
Od czegoś musiało się zacząć
Każdy swą przygodę musiał od czegoś rozpocząć. W moim przypadku przygoda z Hip-Hopem rozpoczęła się od O.S.T.R. – ta większa przygoda, bo pojawiały się Verby i inne tego typu pojedyncze utwory. O.S.T.R. potrafił wg mnie przekazać swą muzyką jakieś wartości, jednakże po kilkakrotnym przesłuchaniu jego płyt, jego głos zaczął działać na mnie jak czerwona płachta na byka. Słysząc go gdziekolwiek (czy to radio, czy internet) mam ochotę rozjebać wszystko dookoła. Nie mam bladego pojęcia czym to jest spowodowane, ale nienawidzę jego głosu. Przyznać mu jednak należy iż potrafi robić to co robi, i robi to z sensem.
Później długo, długo nic. W końcu znajomy przekonał mnie do Pei, kilka utworów na prawdę ma ciekawych, podkład jest ok, ale pozostałe rzeczy. Eh… Nie jestem dzieckiem, nie bawią mnie teksty typu: „Szacunek ludzi ulicy„, czy „Wiecie co z nim zrobić” (incydent w Zielonej Górze na jednym z koncertów, reklama nowej płyty? Prawdziwe oblicze? Nie mój poziom…).
Pojawił się również Hemp Gru. Fajnie mi się ich słuchało, ale to wciąż nie było to. Wraz z nimi pojawił się w mojej krótkiej przygodzie PIH, którego do tej pory lubię z przyjemnością posłuchać. Może nie jestem jego wielkim fanem, ale przyznam iż lubię sobie włączyć czasem jego utwory do posłuchania.
„Pojawił się rap, jak życiodajny nektar…”
W 2010 roku czaiłem się na tylko i wyłącznie jedną płytę: Pokój Z Widokiem Na Wojnę. Niedługo po opublikowaniu na kanale PROSTO pierwszego teledysku uznałem iż to będzie to. Słusznie! Nie ukrywam iż kilkakrotnie przesłuchałem całą płytę na wrzucie, a co najlepsze – wygrałem ja w konkursie Omnio.pl, płytę oczywiście.
Pokój Z Widokiem Na Wojnę do tej pory brzmi w moich głośnikach. Lubię zapuścić sobie ich płytę spacerując po mieście. Przekazują oni bowiem swą muzyką pewne wartości, których innym po prostu brak. Jest źle, ale to wszystko przez nas. Najlepiej wszystko załatwiać pokojowo. Jest to jeden z tych zespołów godnych uwagi. Od niemal roku ich płyta mi się nie znudziła. Lubię zapuścić sobie ją całą.
Pokolenie JP100% nie ma tu czego szukać. Wprawdzie… (no cóż) wydawcą płyty jest PROSTO ten sam wydawca, który ma pod swoimi skrzydłami Firmę, która to odpowiedzialna jest za JP100%, ale odnosi się wrażenie, że są to niezależne od siebie produkcje. Serdecznie polecam.
Na szczęście są też barwne postacie
Drugą taką perełką jest dla mnie Grubson. Postać niezwykle barwna i sympatyczna. Pierwszy raz, gdy usłyszałem jeden z jego utworów, bo znajomy go polecił na Facebooku to jakoś mnie nie przekonał. Niedawno przypomniałem sobie o nim i ponownie na wrzucie odszukałem jego płyt. Przesłuchałem je i pierwszą rzeczą na następny dzień było złożenie na nie zamówienia.
Grubson jest dla mnie swego rodzaju ostoją od rzeczywistości. Porównałbym go z niektórymi zespołami Reggae, bowiem jest to niezwykle barwna postać, o czym wspominałem we wcześniejszym akapicie. Kilkakrotnie idąc przez miasto, słuchałem jego utworów i całkowicie nieświadomie uśmiechałem się do nich. Nie dość, że same słowa są sympatyczne, to jeszcze jego głos jest genialny.
Cóż więcej można chcieć? Sami przyznajcie, wolicie słuchać ciągłe biadolenie o biedzie i o tym, jakie to rządy są złe, czy posłuchać niezwykle sympatycznego utworu, który potrafi sprawić iż mimowolnie się uśmiechniecie? Humor, humor i jeszcze raz humor, oraz te stylowe dresiki – tego nie da się nie lubić!
Przymierzam się jeszcze do przesłuchania 3Oda Kru.
Dodaj komentarz